- Parka czy kaszmirowy płaszcz? - Karolina podeszła do
następnej szafy i wyciągnąwszy oba okrycia pokazała mu je z daleka. - Parka - orzekł. Włożyła kurtkę i obróciła się do niego twarzą. - Jestem bardzo dumna z moich dziewczyn, wiesz? - Trudno cię o to winić. - To teraz twoje pasierbice. - Wiem. - Mam nadzieję, że i ty będziesz z nich dumny. - Na pewno. 5. W niedzielę rano zjawili się pozostali domownicy: Izabela Bates, chilijska gospodyni Karoliny, oraz pięcioletni golden retriever Kahli (skrót od Kahlil - Richard Walters uparł się nadać mu to imię na część Kahlila Gibrana, pisarza i malarza, którego twórczość ogromnie podziwiał). 32 - On jest Kahli przez h - tłumaczył swego czasu żonie i córkom. - Kali bez h to hinduska bogini zagłady. - Całkiem stosownie - zauważyła Karo, mając na myśli nieodparty apetyt szczeniaka na buty i tapicerowane meble. - Mam nadzieję, że jednak nie - odparł Richard - gdyż kult bogini Kali opiera się na kanibalizmie. Izabela, która zawsze opiekowała się psem pod nieobecność rodziny, mieszkała z Waltersami dłużej niż Kahli. Po raz pierwszy przyjechała do Anglii jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Rios jako au pair, po czym doprowadziła swych rodziców (przedstawicieli klasy średniej) do szału, wychodząc za Micka Batesa, kelnera i muzyka od siedmiu boleści. Para wynajęła sobie mieszkanie z ogródkiem nieopodal Kilburn High Road. - Pokochasz Izabelę, zobaczysz - przekonywała Karolina Matthew ubiegłej nocy. - Mam nadzieję, że mnie polubi. - Czemu miałaby cię nie polubić? - Bo nie każdy jest do tego skłonny - zauważył delikatnie Matthew. - Izabela cię pokocha choćby za to, że mnie kochasz - odrzekła, całując go, żona. - Może nie lubi zamieszania. - Bardzo łatwo nawiązuje kontakty. - Może mi nie ufać. - Co za głupstwa gadasz! - zdenerwowała się Karolina. - Jak ktokolwiek mógłby ci nie ufać? Przyjazd nowych domowników ostatecznie rozluźnił nieco atmosferę. Matthew był akurat w kuchni, Karolina brała na górze kąpiel i tylko Chloe jako jedyna z sióstr rzuciła się na powitanie, kiedy frontowe drzwi się otworzyły. Przez pierwszych kilka minut, kiedy pies, dziewczynka i młoda kobieta wymieniali ekstatyczne uściski, Matthew przyglądał się im z boku, czując się jak intruz. Kahli pierwszy wytropił obcego, który zatrzymał się w pół drogi między kuchnią a drzwiami. Rozmerdany psi ogon natychmiast znieruchomiał. - No cześć - odezwał się łagodnie Matthew. Pies zbliżał się powoli, na sztywnych łapach. Matthew wyciągnął ostrożnie prawą dłoń. Kahli obwąchał mu palce i postąpił parę kroków naprzód. Matthew pogłaskał go po głowie i ogon znów zaczął się