usłyszaną od Pierce'a.
Nie odrywali się od swojego zajęcia. Benjamin dał bratu część nasion i obaj wciskali je paluszkami w przygotowane podłoże. Amy patrzyła na Pierce'a. Miał zaciśnięte usta, a jego policzki pokryły się teraz rumieńcem. Nerwowo zwilżył wargi językiem. - Ja wcale tego tak nie ująłem - wyszeptał. - Nawet słowem nie wspomniałem o seksie. Amy czuła, że zaraz wybuchnie śmiechem. Z trudem udało się jej pohamować. Wystarczy jedno spojrzenie na twarz Pierce'a, by domyślić się, jak by zareagował. Cisza, jaka zapadła, zwróciła uwagę dzieci. - Nie martw się, wujku - rzekł Benjamin. - Nic się nie stało. My z Jeremiahem wszystko wiemy o seksie. - Tatuś o tym nie wie, ale mama ogląda opery mydlane. Ich szczerość rozbawiła Amy. Za to Pierce był w szoku. - Gotowe - oznajmił Benjamin. - Teraz trzeba podlać? - Tak. Tam jest woda - wskazał im drogę. - Nalejcie do konewki. Chłopcy zeskoczyli ze stołków i rzucili się jeden przez drugiego. - Nie tak szybko! - zawołała za nimi Amy. - Bo się przewrócicie i jeszcze coś sobie zrobicie! Starała się zachować spokój, ale wciąż z trudem powstrzymywała śmiech. Kiedy chłopcy znikli, Pierce najpierw milczał dłuższą chwilę, a wreszcie powiedział: - Będę musiał pogadać z siostrą o tym, co ogląda w telewizji. Amy nie wytrzymała. Wybuchła śmiechem. Zakryła usta dłonią, ale aż się trzęsła. - Przepraszam - wykrztusiła, nie mogąc się opanować. - Ale to jest naprawdę... śmieszne. Pierce wygiął kąciki ust, a po chwili jej zawtórował. - To jest bardzo śmieszne - przyznał. - Co jest śmieszne? - Jeremiah z trudem dźwigał ciężką konewkę, wychlapując przy okazji wodę. Pierce nie odpowiedział, tylko zadał pytanie: - Chcesz uprawiać je hydroponicznie? Benjamin wlepił w niego oczy. - Hydro... co? - Hydroponicznie, czyli w wodzie - wyjaśnił Pierce. - Ale przecież zasadziliśmy je w ziemi. - Na buzi Jere-miaha malowało się zdumienie. - Ja tylko żartowałem - rzekł Pierce. -