- Nie, zaczekaj. - Nick podszedł do stolika i wział do reki
wizytówke zostawiona przez Cherise. - Moja kuzynka nazywa sie Favier. - Przeliterował nazwisko i podał numer jej telefonu. - Jej ma¿ ma na imie Donald, jest duchownym Koscioła Swietej Trójcy w Sausalito. - Nick zmarszczył brwi, dyktujac Waltowi numer telefonu koscioła. Walt mruczał pod nosem, zapisujac podane przez Nicka informacje. - A twoja matka? - spytał. - Eugenia? Co mam z nia zrobic? Nick nie wahał sie ani sekundy. - Ja te¿ sprawdz. 8 Tony Paterno wpatrywał sie w ekran komputera, na którym widniały fotografie Pam Delacroix: zdjecia paszportowe, fotki do prawa jazdy, a tak¿e kilka bardzo ładnych portretów, które swego czasu wykorzystywała w dokumentach i broszurach firmy zajmujacej sie obrotem nieruchomosciami w Sausalito. 156 Nie mo¿na było uznac Pam za sobowtóra Marli Cahill, ale z pewnoscia była do niej podobna. Tony ju¿ wielokrotnie ogladał te zdjecia, ale im bardziej przeciagała sie sprawa, tym wieksze podobienstwo zaczynał dostrzegac miedzy obiema kobietami. Co to mo¿e znaczyc? ¯e były spokrewnione? ¯e kobieta siedzaca za kierownica mercedesa nie była Marla Cahill, a ciało prawdziwej Marli zostało ju¿ poddane kremacji? Czy to mo¿liwe? Jesli tak, to ten wypadek musiał byc prawdziwym piekłem. Nie, to niemo¿liwe. A jednak... Bebniac palcami w oparcie krzesła, spojrzał na zdjecia Pam Delacroix, zrobione na miejscu wypadku, na których wygladała o wiele gorzej. Le¿ała na nasypie zakrwawiona, ze złamanym karkiem i skóra zdarta z twarzy, z szeroko rozrzuconymi i nienaturalnie wykreconymi ramionami. Obok mercedes, pogiety, bez szyb. Na podartej skórzanej tapicerce widniały plamy krwi. Przy uderzeniu pekły opony, szkło rozprysło sie w drobny mak, a karoseria została zmia¿d¿ona jak kartonowe pudełko. Cud, ¿e Marla Cahill prze¿yła te krakse. Jesli to rzeczywiscie Marla. Czy podobienstwo łaczace te kobiety to tylko przypadek? Jeszcze jeden zbieg okolicznosci? Czy Marla Cahill tylko symuluje amnezje? Balon z gumy do ¿ucia pekł i Paterno podrapał sie po szczece, pokrytej jednodniowym zarostem. Charles Biggs nie ¿yje - najwyrazniej ktos pomógł mu rozstac sie z ¿yciem, ktos wslizgnał sie do szpitala, przebrał za lekarza i udusił nieszczesnika. Pam Delacroix, czy jakas inna kobieta bardzo podobna do Marli Cahill, te¿ wróciła na łono stwórcy. To wszystko coraz bardziej wyglada na spisek. Ale jaki? Kto sie za nim kryje? Kto miał byc ofiara? Paterno zmarszczył brwi. Motyw. Tego teraz potrzebuje. Kto pragnał smierci tych trzech osób? - Sukinsyn - mruknał, naciskajac guzik klawiatury, i odchylił sie do tyłu w swoim krzesle. Drukarka zaszumiała cicho. Od poczatku cos tu nie grało, ale nie bardzo umiał 157 okreslic co. Dostał te sprawe po kims. Dwie ofiary, które prze¿yły, przetransportowano helikopterem do miasta, gdzie