Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/rooster.opole.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra16/ftp/rooster.opole.pl/paka.php on line 5
wiadomo skąd, jest właśnie zwiastunem, i to z tych niedobrych): ano wejdź tu na górę.

wiadomo skąd, jest właśnie zwiastunem, i to z tych niedobrych): ano wejdź tu na górę.

  • Jolanta

wiadomo skąd, jest właśnie zwiastunem, i to z tych niedobrych): ano wejdź tu na górę.

03 March 2021 by Jolanta

Krótko, ale głęboko, do ziemi prawie, pokłoniwszy się biskupowi, czerniec rzucił wodze i popędził do gmachu sądu, roztrącając wychodzącą po procesie publiczność. Widok sługi Bożego z gołą głową i czołem podrapanym do krwi był tak niezwykły, że ludzie oglądali się, jedni z ciekawością, inni z niepokojem. Burzliwe dyskusje na temat dopiero co zakończonego posiedzenia i zadziwiającego wyroku ustały. Wyglądało na to, że szykuje się, a może nawet już nastąpiło, jakieś nowe Wydarzenie. Tak to już bywa w takich cichych zatoczkach jak nasz spokojny Zawołżsk: pięć albo dziesięć lat cisza, spokój, senne odrętwienie, aż tu nagle jeden po drugim takie huragany się zrywają, że dzwonnice gną się do ziemi. Wysłannik nieszczęścia wbiegł po białych marmurowych schodach. Na górnym podeście, pod wagą, którą trzymała w ręku Temida z opaską na oczach, zawahał się trochę, bo nie od razu się zorientował, dokąd ma skręcić, na prawo czy na lewo, ale szybko dojrzał w odległym końcu poczekalni grupkę stołecznych korespondentów i dwie obleczone w czerń postaci, dużą i małą: władykę Mitrofaniusza, a przy nim siostrzyczkę w okularach – tę, co przed chwilą stała w oknie. Łomocząc buciorami po podłodze, aż echo niosło, mnich rzucił się do archijereja i już z daleka zawył: – Władyko, on już tu jest! Bliziusieńko! Za mną nadciąga! Ogromny! Czarny! Petersburscy i moskiewscy dziennikarze – wśród których były też prawdziwe gwiazdy tego zawodu, przybyłe do Zawołżska z okazji głośnego procesu – gapili się ze zdumieniem na cudacznego zakonnika. – Kto nadciąga? Kto czarny? – zagrzmiał przewielebny. – Mów jasno. I ktoś ty? Skąd? – Pokorny czerniec Antipa z Araratu. – Spłoszony przybysz pokłonił się skwapliwie i wyciągnął rękę, żeby zerwać z głowy skufię, ale skufii nie było, gdzieś ją zgubił. – Wasilisk nadchodzi, a niby kto?! On, Orędownik nasz! Z pustelni odszedł. Każ, władyko, w dzwony bić, ikony święte wystawić! Spełnia się proroctwo Janowe! „Oto przychodzę rychło, a zapłata moja ze mną jest, abym oddał każdemu wedle uczynków jego”! Koooniec! – zawył mnich. – Wszystkiego koniec! Na ludziach stołecznych wrażenia to nie zrobiło, nie przestraszyli się wiadomości o końcu świata, tylko nadstawili uszu i przysunęli się do mnicha, ale posługacz sądowy, który już zaczął machać w korytarzu miotłą, zamarł w miejscu od tego dziwnego krzyku, upuścił swoje narzędzie i przeżegnał się. A zwiastun Apokalipsy z rozpaczy i przerażenia już nie był zdolny do artykułowanej mowy – zatrząsł się całym ciałem, a po zapylonej, zarośniętej twarzy pociekły mu łzy. Jak zawsze w krytycznych chwilach przewielebny przejawił rzeczowość i zdecydowanie. Zgodnie z pradawną receptą, w myśl której najlepszy środek na histerię to dać porządnie w gębę, Mitrofaniusz potężną swoją prawicą wlepił szlochającemu dwa soczyste policzki i mnich od razu przestał się trząść i wyć. Zamrugał oczami, czknął. Biskup, idąc za ciosem, chwycił gońca za kołnierz i powlókł do najbliższych drzwi, za którymi mieściło się archiwum sądowe. Pelagia jęknęła żałośnie na dźwięk policzka i podreptała w ślad za nimi. Archiwista z okazji zamknięcia posiedzenia zamierzał właśnie uraczyć się herbatką, ale biskup tylko brwią poruszył – urzędnika jakby wiatr zdmuchnął i trzy duchowne osoby zostały w urzędowym pomieszczeniu same. Władyka posadził pochlipującego Antipę na krześle, podsunął mu pod nos szklankę z ledwie napoczętą herbatą – pij. Odczekał, póki mnich, stukając o szkło zębami, nie zwilży ściśniętego gardła, i zapytał niecierpliwie: – No, co tam się u was w Araracie stało? Opowiadaj. Korespondenci tymczasem zebrali się pod zamkniętymi drzwiami. Postali jakiś czas, na wszelkie sposoby powtarzając zagadkowe słowa „Wasilisk” i „Ararat”, a potem zaczęli się powoli rozchodzić, wciąż gubiąc się w domysłach. Co zresztą zrozumiałe – byli to wszystko ludzie przyjezdni, w naszych zawołżańskich świętościach i legendach niezorientowani. Miejscowi od razu wiedzieliby, o czym mowa. Ale że i wśród naszych czytelników mogą się znaleźć osoby postronne, które w guberni zawołżskiej nigdy nie bywały, a nawet, być może, o niej w ogóle nie słyszały, to zanim

Posted in: Bez kategorii Tagged: regulacja brwi w domu, badoo logowanie przez facebook, jak myć kręcone włosy,

Najczęściej czytane:

cichy wybuch. Jeszcze ciemno, niewiele

widać. To chyba pożar. Nie, ognisko. Ale po co ktoś rozpalałby ognisko na środku ulicy? I dlaczego ognisko biegnie w jego stronę? ... [Read more...]

yjawi mu wszystko i ...

zastanawiał się, czym grozi poznanie całej prawdy, gdy będzie za późno dla nich obojga. Powinien uważać. Był bystrym, logicznie myślącym człowiekiem, który lepiej od innych znał ciemne strony ludzkiej natury. Ale tym razem ostrzeżenia rozsądku nie skutkowały. Była ... [Read more...]

pokój. Odkąd tylko ...

wyszła z pensjonatu, nie opuszczało jej dziwne uczucie, trudne do wyrażenia słowami. Czuła się, jakby była teraz nie sama, jakby stale był przy niej jeszcze ktoś, niewidzialny, kto ni to jej pilnuje, ni to jej się przygląda. A jego uwaga ma w sobie najwyraźniej coś wrogiego, ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 rooster.opole.pl

WordPress Theme by ThemeTaste