- Żyję - wychrypiała w odpowiedzi na pytanie Milli. - Ale jestem
cholernie słaba i nie czuję się zbyt dobrze. Rozmawiałam z Debrą, ciągle rzyga jak kot. - Jak dzisiejsze sprawy? an43 365 - Joann ciągle szuka. Nie wygląda to obiecująco dla dzieciaka, mija już czwarty dzień. Brian powinien wrócić koło szóstej. - Jak mu poszło? - Źle. Milla westchnęła, nie miała ochoty pytać o szczegóły. - Jadę dziś po południu do Roswell, zanocuję tam. Mam nowy namiar w sprawie Justina. Chodzi o kobietę, która najprawdopodobniej fałszowała akty urodzenia porwanych dzieci do celów adopcyjnych. - To super! - ożywiła się wyraźnie Olivia. - Z kim jedziesz? - Poproszę przyjaciela, skoro u nas wciąż cienko z załogą. Mam na myśli Ripa Kospera. Nie wiem jeszcze, czy się zgodzi, ale ostatnio coś im się nie układa z Susanną i może będzie chciał wyrwać się z domu. - Och, to przykro - stropiła się Olivia. Tak jak większość Poszukiwaczy znała Ripa i jego żonę, wiedziała, że Milla i Susanna są od lat przyjaciółkami. Lekarka często dzwoniła do biura, żeby pogadać z Millą. Teraz szefowa Poszukiwaczy wiedziała już, skąd brała się ta wyjątkowa troska - i chciało się jej wyć z wściekłości. Opowiedziała jeszcze Olivii o swojej zepsutej komórce, potem skończyła rozmowę i zadzwoniła do Ripa. Wyjaśniła mu swoje plany, pytając, czy miałby ochotę z nią pojechać. - Muszę skontaktować się z kolegą w szpitalu - powiedział. - Oddzwonię niebawem. an43 366 No jasne, pomyślała. Nie może ot, tak sobie wyjechać na kilka dni, jest lekarzem, ma pacjentów i harmonogram zabiegów. Jasne. A jednak denerwujące, dzień, który powinien był galopować naprzód, ślimaczył się niemiłosiernie. Zaniosła swój telefon komórkowy do naprawy i dowiedziała się, że gwarancja dawno się skończyła, a naprawa kosztować będzie prawie tyle co nowy aparat. Kupiła więc nową komórkę, dodatkowe baterie, ładowarkę do domu i do samochodu. Wszystko to zajęło jej ponad godzinę. Wiedziała, że powinna się spieszyć, ale niewiele mogła tu poradzić. Wsiadła do swojej toyoty i od razu podłączyła tam komórkę, żeby naładować telefon i zadzwonić do Diaza. Oczywiście abonent niedostępny. Miała ochotę go udusić. Czemu nie zostawił chociaż jakiejś pieprzonej karteczki? Zadzwonił Rip. Umówił się ze swoim zastępcą i wziął wolne na resztę tygodnia. Mógł ruszać w każdej chwili. Kiedy wjeżdżali do Roswell, panował już gęsty mrok, a Milla była bardzo zmęczona. Cały dzień składał się z opóźnień powodowanych przez małe irytujące sprawy Diaz wciąż nie odpowiadał na telefony Rip i Milla zameldowali się w motelu, zjedli późną kolację w pobliskim barze, po czym wrócili do swoich