jak przystało na posłuszną nianię.
Problem polegał na tym, że było to całkowicie niewykonalne! A już z pewnością nie w obcisłej sukni koloru morskiej zieleni; nie z włosami upiętymi w seksowny koczek; nie z długimi, zgrabnymi nogami dodatkowo wyeksponowanymi przez sandałki na wysokim obcasie!!! Przyglądał się jej cały czas, sącząc drinka. Uśmiechała się do Leksa Brennena, dwudziestoparoletniego, nieżonatego sąsiada Moffatów, który wrócił właśnie z uwieńczonej sukcesem wyprawy na Mount Everest. Młody i opalony, wyglądał niczym brat bliźniak Brada Pitta, a teraz bezczelnie podrywał jego nianię! - Scott... Camryn pojawiła się obok. -Hej... - Skąd ta sroga mina? Jesteś zły, że zaprosiłam dzieci na noc? Gdy już położyłyśmy je z Willow do łóżek, pomyślałam, że to faktycznie nieładnie z mojej strony, że nie spytałam cię najpierw o zdanie. Ale one były takie zmęczone. Bałam się, że lada moment zapakujesz je do auta i zawieziesz do domu, a bardzo mi zależało na tym, żebyś jeszcze trochę został. - Zamrugała kokieteryjnie. - To naprawdę żaden problem - skłamał. Tylko Willow i on w Summerhill. Czy sobie z tym poradzi? Za każdym razem, gdy na nią patrzył, miał ochotę wziąć ją w ramiona i całować aż do utraty tchu! - Przyjadę po nie jutro rano. R S - Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja. Niedługo zaczynają szkołę i będziemy je rzadziej widywać... Z największą przyjemnością zatrzymalibyśmy je tutaj na weekend, jeżeli nie będziesz miał nic przeciwko temu. Zadzwonię z rana i dam ci znać. A teraz, czy mogę cię prosić o przysługę? - Tak? - Czy mógłbyś złapać Leksa i poprosić go, by zwinął dywan? A potem zaprowadzisz Willow do bawialni... Zainstalowaliśmy nowe głośniki do wieży. Dźwięk jest oszałamiający! - Ale co Willow ma wspólnego z wieżą i nowymi głośnikami? - Wyznaczyłam ją na naszego didżeja dzisiejszego wieczoru. Czy wiesz, że zdobyła kilkadziesiąt medali w konkursach tanecznych? - odparła Camryn i ruszyła w stronę gości. - Od wczesnego dzieciństwa chodziła na balet! - dorzuciła przez ramię. Scott odstawił na bok drinka i podszedł do Willow zajętej rozmową ze zdobywcą ośmiotysięcznika. - Przepraszam - wtrącił się do rozmowy. - Przepraszam, że przeszkadzam Brosnan... - Brennen - poprawił go młody mężczyzna. - Lex Brennen. - Camryn chce, byś pomógł zwinąć dywan przed tańcami. - Tańce? Wspaniale! - Lex uśmiechnął się do Willow uwodzicielsko. - Skarbie, musisz mi obiecać, że zatańczymy! Odszedł na bok, gwiżdżąc pod nosem, a Scott spiorunował wzrokiem jego oddalające się plecy. - Jest pan na mnie zły - zauważyła Willow. - Czy niechcący pana uraziłam? Scott dostrzegł w jej oczach niepokój i zrobiło się mu wstyd. Fakt, że jej pożądał, stanowił wyłącznie jego problem.