jolanta pienkowska zyciorys
Podniosła wzrok na Federica, z trudem uświadamiając sobie, że książę podaje jej rękę, by pomóc wsiąść do auta. - Och, dziękuję. - Niełatwo tak nagle się przestawić. Jak miała się odnaleźć w tych wszystkich formach? Podała księciu rękę, a on ujął ją mocno, zdecydowanie. Cóż, z pewnością miał to we krwi. R S Gdy oboje ulokowali się w miękkich skórzanych fotelach, książę zaczął zabawiać ją rozmową. Zapytał, kiedy ostatni raz była w San Rimini, zainteresował się, jakie imię według niej młodzi rodzice nadadzą swojemu potomkowi, i czy stawia na chłopca czy dziewczynkę, bo Jennifer i Antony nie chcieli tego wiedzieć przed porodem. Pia odpowiedziała uprzejmie na wszystkie pytania, ale po chwili rozmowa się urwała. Książę w milczeniu przyglądał się gościowi, a Pia czuła się coraz bardziej nieswojo. Jechali główną ulicą ciągnącą się wzdłuż północnego wybrzeża Adriatyku. Po drodze minęli odrestaurowany Teatr Królewski, po czym krętą, brukowaną drogą pamiętającą dawne wieki wjechali na szczyt najwyższego wzniesienia San Rimini, gdzie wznosił się pałac, pozostawiając za sobą eleganckie kasyna i nobliwe, pełne staroświeckiego uroku sklepy i domy. Pia uśmiechnęła się do siebie. Nic tu się nie zmieniło od jej ostatniego pobytu. Ileż razy z rozrzewnieniem wspominała lazurową zatokę, fale bijące o brzeg, wybrzeże rozjaśnione światłami kasyn i eleganckich hoteli. Na samą myśl o tutejszych deserach i przepysznych lokalnych daniach ciekła jej ślinka. Makarony na setki sposobów, owoce morza... W czasie pobytu w przygnębiających obozach uchodźców na rozdartych wojną Bałkanach czy w polowych szpitalach w spieczonej upałem Afryce, często wracała myślą do San Rimini. Wspomnienia dawały jej wytchnienie, pomagały zebrać siły. Wyjechała do Stanów na studia, gdy miała dziewiętnaście łat, ale tu był jej dom, jej ojczyzna. Zawsze powracała do San Rimini z radością. R S Teraz też by się cieszyła, gdyby nie siedziała na wprost księcia wpatrującego się w nią w milczeniu. Onieśmielał ją i deprymował. Trwająca pół godziny jazda dłużyła się w nieskończoność. Pia zamyśliła się. Książę wspomniał, że zależy mu na szlifowaniu języka. Może zraziła go, odpowiadając monosylabami i dlatego przestał się odzywać? Wolał milczeć dyplomatycznie. Zebrała się na odwagę i odezwała się pierwsza: - Wciąż nie mogę uwierzyć, że Jennifer i Antony są małżeństwem, a jeszcze bardziej niewiarygodne wydaje mi się to, że niedługo zostaną rodzicami. Książę odwrócił się od okna i chrząknął. Może powiedziałam coś nie tak? - spłoszyła się Pia. Nie miała zielonego pojęcia o dworskiej etykiecie. Chyba rzeczywiście coś było nie tak, bo książę odparł z powagą: - Są z sobą szczęśliwi, pani Renati.